Koh Lipe - raj na ziemi!
Turyści odkryli w Tajlandii prawdziwy raj na ziemi. Jest nim niewielka i bardzo kameralna wysepka położona w Morskim Parku Tarutao. Do dyspozycji przyjezdnych pozostają trzy główne plaże oraz kilka mniejszych, liczne bary i restauracje oraz kilkaset miejsc noclegowych do wynajęcia. Koh Lipe, bo o niej mowa, staje się coraz bardziej popularnym celem turystycznych wycieczek. Oferuje, bowiem wszystko, co potrzebne do udanego wakacyjnego wypoczynku. Piaszczyste plaże i obmywające je turkusowe wody, piękna rafa koralowa, tropikalna dżungla i pyszne tajskie jedzenie… czego można chcieć więcej? Przede wszystkim zaś przyciąga turystów błogi spokój, który również można tu znaleźć.
Pierwsze wrażenia z wyspy Koh Lipe
Zielone wnętrze wyspy tworzy tropikalna, soczyście zielona dżungla. Otacza ja łańcuch palm, które oddzielają dżunglę od bielutkiej plaży. Wody wokół tworzą turkusowy pierścień, który im dalej od brzegu, tym bardziej ciemnieje. Turkus wody przechodzi najpierw w szmaragd, aby zyskać głęboką granatową barwę.
Turyści przybywający tu promem z Pak Barra, Satun, Koh Lanta oraz Langawi w Malezji wysiadają na specjalnych platformach wybudowanych kilkadziesiąt metrów od brzegu. Teraz czeka ich krótka podróż drewnianymi łodziami z charakterystycznie zadartymi dziobami. Łodzie ozdobione są kolorowymi wstążkami i girlandami żywych nagietków. Półokrągłe daszki montowane są na łodziach, aby ochronić turystów przed prażącym słońcem. W ciągu zaledwie kilku minut mogą postawić swoje stopy na brzegu wyspy. Muszą jednak wejść do wody. Nie ma tu żadnych pomostów czy stanowisk dla łodzi.
Przez wielu Koh Lipe uważana jest za ostatnią rajską wyspę Tajlandii. Ostatnią zamieszkałą. Istnieją, bowiem w tym rejonie wysepki bezludne, których nie zdołały dosięgnąć jeszcze macki cywilizacji. Wzdłuż trzech, głównych plaż ustawiono z myślą o turystach bungalowy. Trudno tu o hotel, luksusowy apartamentowiec czy duży ośrodek turystyczny. Zresztą turyści wcale ich nie szukają. Pobyt w bungalowach ma swój niepowtarzalny urok, a miejscowe drewniane domki na palach zachwycają swoją prostotą i bliskością natury.
Turystyczna codzienność na Koh Lipe
Największa i najbardziej popularna na Koh Lipe jest plaża Pattaya Beach. Powstało tu swego rodzaju turystyczne miasteczko. Tworzą je sklepiki z pamiątkami, agencje turystyczne, bary i restauracje oraz kafejki internetowe. Nawet rajska wyspa musi iść przecież z duchem czasu.
Szczyt sezonu, który trwa na wyspie od grudnia do lutego przynosi największe tłumy i gwar. Po zmierzchu plaża rozświetlana jest tysiącem małych żarówek. Nad stolikami knajpek i barów wiszą lampiony. Turyści goszczeni są na poduszkach rozłożonych na piasku. Część z nich siedzi na niskich stołeczkach.
Goście próbują lokalnych specjałów, piją drinki i pozwalają sobie na chwile prawdziwego relaksu. Do późnego wieczora mogą pójść na masaż do jednego z tutejszych salonów masażu albo wybrać się na zakupy do sklepików z pamiątkami. Najpopularniejsze przedmioty wywożone z wyspy to posążki z kamienia, kadzidełka, batiki oraz ubrania szyte przez mieszkańców.
Mieszkańcy Koh Lipe
Wyspę zamieszkuje grupa etniczna Chao Le. Napływ trustów nie do końca podoba się tubylcom, którzy próbują uciec od zmian, jakie przywożą ze sobą przybysze z całego świata. Dbają o to, aby zachować swój język oraz zwyczaje. Tradycyjnym zajęciem Chao Le jest rybołówstwo. Mieszkańcy wyspy żyją z dnia na dzień w bardzo skromnych warunkach, w drewnianych domach na palach. Podział ról jest jasny. Zajęciem kobiet są wszelkie prace domowe: pranie, sprzątanie, gotowanie oraz opiekowanie się dziećmi. Mężczyźni w tym czasie zajmują się łowieniem ryb oraz zbieraniem orzechów kokosowych. Sposobem na dorobienie paru „groszy” jest wożenie turystów łodziami i przyrządzanie dla nich grillowanych ryb.
Chao Le to niezwykle rodzinna społeczność. Uwielbiają spędzać czas ze sobą. Rodzina, przyjaciele, znajomi mają dla nich ogromne znaczenie. Kobiety spotykają się na ploteczkach, mężczyźni drzemią na hamakach, a dzieciaki biegają na golasa po plaży goniąc kraby. Nikt się nie spieszy. Czas płynie w swoim tempie. Wieczorem wspólnie zasiadają do posiłku. Jest równie prosty, jak ich życie. Grillowane ryby, ryż, trochę sosu sojowego i pasty paprykowej. Więcej im nie trzeba do szczęścia. Największym przysmakiem są rybie oczy, które z reguły przypadają dzieciom. Po kolacji nie rozchodzą się, ale dalej biesiadują przy dźwiękach gitar i śpiewie. Niektórzy popijają piwo, inni raczą się popularną tutaj palmową wódką. Nie brakuje mężczyzn palących haszysz za pomocą długich drewnianych fajek. Kobiety spędzają czas w swoim gronie, leżąc na plecionych matach, rozmawiając lub oglądając ulubione seriale.
Jak długo jeszcze uda im się jeszcze trwać w tej niezwykłej, harmonijnej wspólnocie? Czy czas zacznie tu kiedyś płynąć szybciej? Czy osiągnie takie tempo, jak chociażby w Bangkoku? Na razie błogie lenistwo i cudowny spokój udziela się turystom.